Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

Rozwaliłam wieżę i czas z tych klocków stworzyć coś pięknego

Ten weekend uświadomił mi wiele. Pokłóciłam się z partnerem, ale już jest lepiej. Wiem, że musi być mu ciężko, bo ostatnio bardzo się pogubiłam. Jestem pogubiona i sfrustrowana. Już wiem, że  przyszłości nie będę wiązać z pracą w systemie. Nie chcę żyć z wypłatą rzędu 2000 zł przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Chcę zapracować na własny sukces i najprawdopodobniej od września przejdę na własną działalność. Może pójdę na bezrobocie i złożę wniosek o jakąś dotację? Oczywiście jeszcze nie teraz, chcę najpierw jeszcze spróbować zatrudnienia w szkole publicznej, może praca w takiej placówce mi się się spodoba? Jeżeli nasz "cudowny" minister edukacji podwyższy pensum, klamka zapadnie i będę działać na własny rachunek.  Na razie chcę skończyć studia, a w wakacje popracować nad stworzeniem różnych kart pracy, materiałów dydaktycznych i innych bajerów, żeby móc je sprzedawać.  Najprawdopodobniej nie zmienię teraz pracy, chyba, że jakimś cudem udało mi się ujrzec Panią dyrektor na rozm

Chora dusza... Chore ciało...

Dzisiaj miałam gorszy dzień. Nic nie szło po mojej myśli... Mimo, że byłam pozytywnie nastawiona, to co chwilę powstawały mniejsze lub większe pożary. Ostatnio zastanawiałam się czy moja terapia ma sens... I dzisiaj dodałam do r wniosku, że faktycznie ma... Dochodzę do wielu nowych wniosków. Chcę być bardziej świadoma i walczyć z frustracjami.  Dzisiaj pokłóciłam się z moim chłopakiem. Jestem wkurzona, ale z drugiej strony r się martwię. Nie wiem co będzie dalej... Dzisiaj postanowiłam spać w innym pokoju.  Kocham go, ale mam wrażenie, że ani ja, ani on nie jesteśmy szczęśliwi w tym związku.... Nie chcę na razie się rozstawać, ale jeśli nic się nie zmieni, jeśli to tylko ja będę pracować nad sobą w tym związku, to nie widzę dla nas przyszłości.  Padam ze zmęczenia i ciągnącej się choroby... Od ponad dwóch tygodni codziennie mam gorączkę. Od dzisiaj muszę chodzić do pracy... Powinnam zadbać o siebie, ale niestety nie mogę... Widzę jak wszyscy krzywo patrzą na moje L4... Chuj mnie strzel

Muszę nauczyć się żyć inaczej.

Ostatnio mam dużo różnych przemyśleń i uczę się nie zamartwiać. Jest to dla mnie duże wyzwanie. Postanowiłam podjąć działania i cześć z nich zaczyna mi wychodzić. Już osiągnęłam : 1. Usunęłam facebooka i Instagrama z komórki i od dwóch tygodni ich nie używam. 2. Dwa razy w tygodniu siadam pisać pracę magisterską.  3. Podjęłam decyzję o zmianie trybu pracy i zmniejszenia ilości placówek do minimum - dzisiaj byłam na pierwszej rozmowie o pracę. Chcę zmienić : 1. Chcę odciąć się od wszystkich informacji i newsów - tylko raz w tygodniu oglądać na YouTube "Newsy bez wirusa" 2. Chcę przestać dzwonić do ludzi, tylko po to by nie zostawać sama z własnymi myślami. Jak będę chciała z kimś pogadać, najpierw przejdę po domu i posprzątam coś, a gdy będę na zewnątrz puszczę muzykę na słuchawkach.  3. Unormuję sen - codziennie o 22.00 puszczam medytację i zasypiam. 4. Przestaję narzekać - będę w ogóle mało mówić, bo głównie narzekam.  To takie przemyślenia na dzisiaj 

Rozmowa kwalifikacyjna

Jestem po rozmowie w szkole. Mam mieszane uczucia. Myślę, że średnio mi poszło, więc nie nastawiam się na zatrudnienie. Trochę za dużo mówiłam, nie udało mi się chyba "sprzedać". Jedyne co mnie cieszy, że podjęłam działanie. Z drugiej strony, musiałabym chyba założyć biznes, żeby było mi dobrze. Ale nie będę mieć klientów, bo ludzie teraz nie mają kasy... Nie chcę podejmować takiego ryzyka. Poczekam, aż sytuacja ekonomiczna się unormuje, bo na razie jest bajzel. Myślę, że moja depresja i myśli rezygnacyjne nie pomagają. Jestem zmęczona, chcę móc zaangażować się w życie. Nie wiem, jak będzie wyglądać moje życie za miesiac, dwa... Czasem mam wrażenie, że nie zostałam przygotowana do dorosłego życia. Nie przypuszczałam, że z każdym rokiem będzie coraz trudniej. Może uda mi się kiedyś dostosować, przestać narzekać, móc realizować swoje pasje :) Czasem mam ochotę wyjechać gdzieś bardzo daleko, gdzie nikt mnie nie zna, nikt mnie nie ocenia i po prostu schować się. Relacje między lu

Motywacja.

Zmotywowałam się i zabrałam za pisanie pracy magisterskiej. Męczy mnie to, a zarazem jara. Podoba mi się temat, zagłębiając się w zagadnienia odkrywam trochę nowych rzeczy, ale większość z nich już doskonale znam. Wkurza mnie tylko, że nie mam żadnej informacji zwrotnej od mojej promotorki. Jeszcze do środy mam L4, a we wtorek idę na rozmowę kwalifikacyjną, więc żyję jakąś nadzieją na to, że będzie lepiej, że uda mi się ustabilizować, że znajdę swoje miejsce na świecie. Mam wrażenie, że gonię trochę za nieosiągalnym, bo przecież nigdy nie będzie idealnie. Ale chcę próbować, testować i wyciągać nowe wnioski z każdego "nieudanego" miejsca pracy. Uczę się trzymać gębę na kłódkę, nie jest to dla mnie proste, ale ta umiejętność może mi bardzo pomóc w przyszłości. Chyba czas choroby pozwolił mi trochę nabrać dystansu do pewnych spraw. Odpoczęłam psychicznie i emocjonalnie. Uczę się nie narzekać, ale to średnio mi wychodzi. Staram się, ale to jest mega silny mechanizm z dzieciństwa

Bezproduktywny czas...

Dla mnie choroba zawsze wiąże się z wyrzutami sumienia. Tak jakby odchodziła ze mnie chęć zrobienia czegokolwiek. Dzisiaj poza obżeraniem się nie zrobiłam właściwie nic. Nawet nie pozmywałam. Wkurzam się na siebie, mam nadziej, że jutro będę mieć lepszy dzień. Ostatnio nie czuję się dobrze sama ze sobą. Mam ochotę zapaść się pod ziemię, żeby nikt o mnie nie pamiętał. Tak po postu zniknąć.  Muszę coś zacząć robić, bo zwariuję, mam za dużo czasu na myślenie i użalanie się nad sobą. 

Może szykuje się nowy rozdział?

Dzisiaj jakoś wszystko szło w miarę dobrze. Byłam u laryngologa, przepisał mi leki. Miałam spotkanie z terapeutką i trochę się wyzłościłam na mojego chłopaka, na rodzinę, na pracę. Miałam telefon od dyrektorki szkoły, w której chcę zacząć pracę. Zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Ufam mojemu organizmowi i wiem, że zmiana jest mi potrzebna że względu na przepracowanie. To nie jest tak, że źle mi się pracuje w tych placówkach, po prostu jest tego za dużo i muszę spróbować iść w innym kierunku. Nie chcę się jakoś super nastawiać, muszę być pewna siebie, ale zachować z tyłu głowy myśl, że może mi się nie udać. Daję sobie jeszcze 3 lata na znalezienie swojej drogi.  Czuję, że podejmuję decyzję w zgodzie ze samą sobą. Dzięki stabilnej pracy będę mieć czas na stepmanię, na przyrządzanie posiłków i spokojne życie. I będzie w tym wszystkim czas również na działalność artystyczną, bo od dłuższego czasu nie mam weny, czasu i siły, żeby siąść do płutna, dłutka czy szkicownika.  Czuję t

Cały czas to samo..

Dzisiaj byłam u lekarza na kontroli i zalecił mi antybiotyk i L4 do czwartku. Od tygodnia leżę z gorączką i wyrzutami sumienia, a teraz dodatkowe 4 dni L4... Między czasie przynajmniej pójdę do laryngologa, bo przyjmuje w godzinach mojej pracy. Może on coś mi poradzi, bo wkurza mnie już to całe chorowanie. Jestem przerażona, bo widzę, co się dzieje. Podwyżki cen wszystkiego, wojna na Ukrainie wisi na włosku, coraz więcej zakażeń wirusen, mniejsze wypłaty. Myślę, że jedyny pozytywy tej sytuacji to fakt, że w moim zawodzie zostanie niewiele osób i będę mogła przebierać w ofertach pracy. Z drugiej strony bardzo boli mnie to jak społeczeństwo postrzega mój zawód. Dużo osób myśli, że pracuję 18 godzin w tygodniu i że zarabiam kupę kasy, bo pracuję w kilku placówkach, mam mnóstwo wolnego i całe ferie i wakacje dla siebie... Nic z powyższych stwierdzeń nie jest prawdą 1. Moje pensum wynosi 25 godzin(tzw. godziny przy tablicy) a pracuję około 55h w tygodniu. 2. Pracuję w kilku placówkach, bo s

Wyrzuty sumienia

Nie powinnam, a mam wyrzuty sumienia, że jestem na L4. Chcialabym móc po prostu chorować i nie przejmować się co pomyślą koledzy z pracy, dyrektorzy czy rodzice. Dzisiaj udało mi się w końcu zmotywować i napisałam dwie strony pracy magisterskiej, pouczyłam się angielskiego, doprowadziłam do porządku łazienkę. Jutro mam w planach kolejne kilka rzeczy do zrobienia. "To do list" jak na razie działa. Z dietą bywa różnie, staram się jeść normalnie normalnie i nie podjadać.  Ostatnio czuję w kościach, że stracę wszystkich klientów, bo podwyższyłam stawkę o 10 zł. Ludzie nie rozumieją inflacji, nie rozumieja, że jak wszystko idzie w górę , to moje ceny też muszą. Poza tym nie jestem studentką pierwszego roku studiów, tylko nauczycielem z prawie 10 letnim doświadczeniem, podyplomówkami, kursami... Myślę, że będę powoli rezygnować z uczniów prywatnych i dorabiać sobie w szkole językowej tylko i wyłącznie, nie ma sensu się użerać z klientami, a w szkole jak mam grupy to nie muszę się s

Odcinam się...

Rozłożyła mnie choroba. Jestem przekonana, że na mój stan zdrowia mają wpływ przede wszystkim emocje... Postanowiłam odciąć się od jakichkolwiek informacji, z pracy, z internetu, Facebooka, Instagrama. Taki odwyk. Chcę mieć czysty umysł i oczyścić również moje emocje. Dużo we mnie złości, frustracji, gniewu, poczucia niesprawiedliwości, żalu...  Może to zmotywuje mnie, żeby zacząć pisać pracę magisterką. Chcę do końca mojej choroby napisać drugi podrozdział. Muszę też zacząć się uczyć egzaminu. Kupiłam sobie notesik do "listy to do" i postanowiłam, że aby wyrobić nawyki muszę siąść do danego zadaniana 5 minut. Jak uda się dłużej to super, ale na początek 5 minut dziennie. Myślę, że muszę stawiać sobie malutkie cele. Dzisiaj zjadłam pożywne śniadanie, bo miałam czasna jego przygotowanie. Chcę jeść normalnie, na razie po prostu odstawię gotowce na bok i będę jeść 4 posiłki dziennie - śniadanie, 2 śniadanie /lunch, obiad i kolację. Chcę też wyeliminować słodkie i słone przekąski

Muszę zacząć działać

Jestem zmęczona rozszczepieniem między 5 miejsc pracy i postanowiłam, że muszę zacząć działać. Postanowiłam, że porozsyłam po placówkach moje CV, bo często zanim wystawią ogłoszenie o pracę, sprawdzają najpierw wcześniej nadesłane zgłoszenia. Chcę pracować niedaleko od domu i w szkole, gdzie będę mieć etat, a nie mikro etaty w kilku miejscach. Przez pracę z dużą ilością dzieci (jest ich kilkaset) non stop choruję, bo rodzice puszczają chore dzieci do przedszkoli...  Jestem zmieszana, nie wiem co najlepiej zrobić, więc zaczęłam po prostu działać. Na razie się nie zwalniam - po prostu powoli postaram się znaleźć pracę i gdy będzie tak daleko to złożę wypowiedzenie w 3 przedszkolach. Poza tym wiele ofert pracy pojawia się w okolicach kwietnia-maja, więc jestem pozytywnie nastawiana. W najgorszym wypadku popracuję do czerwca i będę wtedy myśleć co dalej. Z dietą idzie średnio. Mój chłopak ma do mnie żal, bo zapewniałam go, że będę się zdrowiej odżywiać, a wychodzi bardzo różnie. Często nie

Potrzeba czasu, by podjąć decyzję.

Od kiedy dostałam niską wypłatę za ten miesiąc, jestem przerażona i dużo myślę o przyszłości. Ale muszę na razie przestać i skupić się na obowiązkach. Postanowiłam rozpisać sobie poszczególne elementy dnia, żeby ogarnąć życie : 7.00 śniadanie  11.30 II śniadanie 16.30 obiad  19.00 kolacja Zaraz po pracy codziennie muszę usiąść do nauki.  We wtorek, piątek i niedzielę chcę ćwiczyć.  Nie chcę sobie za dużo dać na głowę, dlatego na razie to są rzeczy nad którymi chcę popracować.  Chcę zadbać o siebie i swoją psychikę. Na razie rzucam palenie. Muszę codziennie przed snem robić sobie medytację, bo rozrywają mnie myśli i emocje.

Daj sobie czas...

Ostatnio lecę na dużym wkurzeniu. Zastanawiam się jak to ogarnąć. To jest wkurzenie podszyte smutkiem, rozczarowaniem, zaniepokojeniem, poczuciem niesprawiedliwości... Nie wiem w jakim kierunku iść w mojej karierze zawodowej. Z jednej strony kocham pracować w przedszkolu, czuję, że tam jest moje miejsce, ale z drugiej wiem, że nigdy nie będą szły za tym pieniądze - przez mikro etaty nie będę nawet mogła robić awansu zawodowego :/ nie chcę na razie podejmować żadnej decyzji. Chcę po prostu być. Robić swoje. Wydaje mi się, że za często zmieniam pracę. Nie potrafię sobie nigdzie zagrzać miejsca. Nigdzie.... Może nie chcę, bo w dzieciństwie zostanie w klasie, czy szkole, wiązało się z okrutnym trakowaniem? Może dlatego nie chcę zostawać gdzieś na dłużej i zauważam więcej negatywów niż pozytywów? Myślę, że rzucenie wszystkiego znowu, nie wpłynęłoby na mnie dobrze. Do końca kwietnia chcę się przyglądać moim uczuciom związanym z każdą placówką. Myślę, że nie ma co za bardzo wybiegać w przód,

Zawaliłam, ale walczę dalej.

Dzisiaj zapaliłam. Niestety. Ale wzięłam się w garść, kupiłam tabex i próbuję dalej. Nie spodziewałam się, że będę mieć takie objawy odstawienia. Przeraża mnie to - trzęsące się ręce, bezsenność, napady lęku, paniki, gadanie jakiś pierdół od czapy. Wypisałam sobie dzisiaj plusy i minusy z każdej z prac. Jestem coraz bliżej myśli o własnym biznesie. Chcę na siebie pracować, chcę móc zarabiać dobre pieniądze i cieszyć się życiem, mniej pracują za ten sam hajs. Aktualnie zarabiam strasznie słabe pieniądze. Mam taką myśl, że jakby gdzieś pojawił się etat anglisty w klasach 1-3, to chętnie tym go przyjęła, rzuciła resztę prac i po południu zarabiała fajną kasę w szkole językowej. Zobaczymy co czas pokaże - chcę pracować w zawodzie, ale nie za ten hajs - jak można zarabiać 16 zł za godzinę na rękę - no błagam -.- Uwłaczające jest to, że musiałam mieć wyrównywaną wypłatę do najniższej krajowej. Mimo wyrównania zarabiam jeszcze mniej niż w zeszłym roku, przez ten cały Nowy Polski Burdel. Wiem,

Prawie 2 dni

Już prawie 2 dni nie palę. Miałam słabszą chwilę dzisiaj około południa i wzięłam kilka buchów glo, ale zaraz po tym zadzwoniłam do brata i dałam mu maszynkę i resztę fajek.  Gdy zapaliłam strasznie zaczęło mi się kręcić q głowie. Zrobiło mi się niedobrze i czułam od razu wyrzuty sumienia. Nie chcę się już nigdy tak czuć.  Jutro trzeci dzień walki z nałogiem - idę na szkolenie w szkole i mam radę pedagogiczną. Urwę się z niej wcześniej, bo mam ucznia, a muszę się odkuć. Będzie dobrze - chcę tylko stawać się lepszą wersją siebie każdego dnia.  Idę spać, bo mój organizm jest strasznie osłabiony przy detoksie :) Myślę, żeby zrobić sobie w przyszłym miesiącu jakiś detoks jabłkowy, albo coś w ten deseń, bo chcę trochę zrzucić. 

Nowy Rok

Dzisiaj pierwszy dzień nowego roku. Walczę z negatywnym nastawieniem i brakiem nadziei. Chcę przestać narzekać, ale mi nie za bardzo to wychodzi. Kotłują się we mnie przeciwstawne emocje i nie za bardzo potrafię nad nimi panować. Wykańcza mnie bycie w ciągłej gotowości. Chciałabym mieć kontrolę naf sobą, a często czuję się jak zagubione w lesie małe dziecko - nie wiem w którą stronę iść, aby odnaleźć samą siebie. Postanowiłam, że muszę spróbować rzucić palenie. Ostatnio udało mi się nie palić prawie dwa lata. Teraz chcę rzucić na stałe. Powody dlaczego nie chcę palić : *jak palę, wyglądam jak menel, a nie jak kobieta *palenie pogarsza moją kondycję fizyczną  *palę, więc śmierdzę *mój chłopak musi całować popielniczkę, a nie swoją dziewczynę *paląc doprowadzam się do cukrzycy *palenie zwiększa moją insulinooporność *palący nauczyciel nie jest autorytetem *palenie zabiera mi dużo czasu w ciągu dnia *palenie powoduje u mnie stres *ludzie mnie lubią ze mną przebywać jak palę  *paląc dzwoni