Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

Życie w złości

Dzisiaj będzie ciężki dzień. Emocjonalnie ciężki. Nie umiem zasnąć, więc postanowiłam się wypisać. Za jakieś 6 godzin czeka mnie rozmowa kwalifikacyjna. Potem spotkanie z dziewczynami z pracy, z której odchodzę. Dzisiaj koleżanka napisała mi, że w szkole czeka na mnie prezent od dyrektorki... Niby pożegnalny. Napisała o tym na grupie, którą opuściłam. Nie odbiorę go. Mam w dupie prezenty od kłamców, manipulatorów i kanalii. Złości mnie to bardzo, że robi się coś na pokaz. To nie jest szczerze dany prezent. Jeszcze nie zeszło że mnie napięcie związane z tą pracą. Jutro po spotkaniu z dziewczynami odetchnę. Mam nadzieję...  Do końca tygodnia chcę napisać przynajmniej trochę pracy magisterskiej. Potem sama uzupełnię ankiety i sfinguję wywiady. Mam w dupie magisterkę, ale za dużo wydałam kasy na te studia, żeby ich nie obronić. Mam nadzieję, że poradzę sobie ze złością i rozczarowaniem.. Mam nadzieję, że dostanę tę pracę, bo będę mogła pracować zdalnie i nie przejmować się ludźmi w pracy.

Porządki w domu, porządki w głowie...

Ostatnio jestem na etapie porządkowania wszystkiego. Na razie udało mi się ogarnąć z zewnątrz, ale muszę też ogarnąć wnętrze. Być może będę mieć nową pracę od sierpnia (mam nadzieję) i nie będę się musiała tak martwić o kasę. Wtedy dostanę jeszcze gruszę z przedszkola. Nie byłyby to na start duże pieniądze, ale pozwolą mi na przeżycie i pracę z domu :) w przerwie będę zawsze mogła ugotować coś zdrowego i tyle.  Z moją terapeutką ustaliłyśmy, że będę na razie jeść jeden zdrowy posiłek dziennie. Dzisiaj byłam na rowerze. Zaraz odpalę stepmanię, a potem podziałam na ogródku. Chcę zrzucić kilka kilko, teraz mam na to czas :) Jutro mam rozmowę z doradcą zawodowym. Zapytam ją, co myśli o tej ofercie - w sumie każda oferta (nawet na magazynie i w żabce) jest lepiej opłacana niż w oświacie, a potrzebuję trochę spokoju :) myślę, że zahaczę się tam na jakiś czas, jak mi się nie spodoba, po okresie próbnym zawsze mogę zrezygnować. Staram się optymistycznie do tego podchodzić, ale czasem mi ciężko

Nowy rozdział

Dzisiaj koniec roku szkolnego. Nie idę na nie - w końcu jestem na L4. Nie mam zamiaru nigdy już iść do pracy w oświacie. Mam rano rozmowę rekrutacyjną. Myślę, że dostanę te prace, mimo, że nie będzie jakoś super opłacana - muszę jakoś zmienić branżę, więc obniżyć równie oczekiwania finansowe. Dzisiaj dużo chodziłam. Pływałam trochę. Ostatnio nie mam apetytu. Nie wiem czy to przez depresję, ale w sumie cieszę się. 

Dawka energii i inspiracji :)

Dawno nie pisałam. W czwartek wyjechałam na Pyrkon do Poznania i super spędziłam czas. Oczywiście mój organizm reguluje sobie stan emocjonalny infekcją. W środę ostatecznie zrezygnowałam z pracy, od dzisiaj jestem na L4. Czuję ulgę, ale także niepokój. Muszę szybko wyzdrowieć żeby zacząć działać. Mój plan na wakacje : Napisać pracę magisterską  Zrobić notatki wizualne do obrony  Zrobić kurs graficzny  Uregulować żywienie  Ćwiczyć na stepmanii Wiem, że to duże plany, ale dam radę.  Będzie dobrze! 

Mam pewność i doła...

W poniedziałek dyrektorka szkoły stwierdziła, że nie będzie mi przedłużać umowy. Podała jakiś powód "z dupy", ale ja znam prawdziwy powód... Ona chce ludzi, którzy biorą co dają, nie stawiają granic, liżą dupę...  Trochę szkoda, a trochę nie.. Chciałam złożyć wypowiedzenie w lipcu i dostać wypłatę w wakacje. Ale pójdę na L4 i będę szukać między czasie pracy. Boję się, że nigdy się nie odnajdę w żadnym miejscu... Nie lubię jak ktoś łamie zasady, które sam wcześniej ustalił, a widzę, że takie praktyki są wszędzie.  Myślę, że odnajdę się tylko w dużym kopo. Bo w małych firmach nie umiem się odnaleźć. Mam też dużo cech przywódczych, więc muszę celować w jakieś stanowisko, w którym będę mieć dużo niezależności, albo będę kierować pracą innych. Zobaczymy. Jutro jadę do Poznania na długi weekend. Mam nadzieję, że uda mi się wyluzować.  Właśnie wróciłam ze stendupu i było spoko. Ale mimo wszystko mam wrażenie, że nie potrafię się śmiać.  Wczoraj mój dzień poprawił fakt, że mój teść z

Decyzje i chwile niepewności...

Ostatnio dużo emocjonalnie się u mnie dzieje (jak zwykle)... W poniedziałek mam rozmowę z Panią dyrektor w szkole (nie dała mi znać dalej czy będzie mi przedłużać umowę)... Chcę, żeby przedłużyli mi umowę, żeby mieć zapłacone za wakacje. Jestem przerażona tą rozmową. Ale dużo mi ona wyklaruje. Jeśli umowa nie będzie przedłużona to idę na L4 na okres wakacji. Ostatnie dwa tygodnie będą ciężkie, bo nie chce mi się w ogóle wychodzić z domu.  Cały czas myślę o diecie, bo jem naprawdę śmieci... Ale nie wiem jak to będzie. Myślę, że nie chodząc do pracy będzie mi łatwiej... 

0.56 zł...

Dostałam podwyżkę... 0.56 zł. I nie jest to podwyżką godzinowa, ale miesięczna! Jestem wkurwiona. Smutna. Rozczarowana. Zawiedziona. Sfrustriwana.  W poniedziałek miałam spotkanie z doradcą zawodowym. Myślę, że jak nie teraz, to nigdy! Nie chcę czuć niepokój w związku z finansami. Będę musiała zrezygnować z terapeutki, a nie chcę. No ale muszę wybrać - albo zjeść, albo iść do niej :( Na razie nasila mi się depresja. Czekam na koniec roku szkolnego. Nie chcę już tkwić w tym szambie.  Wiem, monotematycznie. Ale nie potrafię już żyć. Żyje w złości i niepokoju. Dużo w środku się dzieje. Idę spać. O ile uda mi się zasnąć.