Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021

Kolejny rok idzie w zapomnienie.

Koniec roku, początek czegoś nowego. Człowiek lubi daty graniczne, nowy dzień, nowy tydzień, miesiąc, nowy rok, nowa dekada... I często liczy na to, że będzie lepiej, że nie wiadomo co się zmieni... Poza tym, że zmienia się jedna cyferka, niewiele się chyba dla mnie zmieni. Dalej będzie covid, nadal będziemy borykać się z inflacją, dalej będę chujowo zarabiać jako nauczyciel, nadal będę próbować mieć pozorną kontrolę nad własnym życiem. Coś co chciałabym zmienić w nowym roku, to przede wszyskie nastawienie do świata. Chciałabym odpuszczać rzeczy na które nie mam wpływu. Chciałabym zmienić nastawienie do jedzenia, jako sposób na przeżycie ciała, a nie na regulację emocji. Pragnę zacząć zauważać małe rzeczy, cieszyć się z nich, a rzeczy mniej przyjemnych nie roztrząsać - stwierdzić i zostawić. Chciałabym ochronić bardziej siebie, swoje emocje, zdrowie, komfort. Jestem z siebie dumna, bo w tym roku, jak nigdy wcześniej, udało mi się poznać samą siebie. Zauważyłam jak działają moje relacje

Święta, Święta i po Świętach

Święta to dla mnie trudny czas. Czas wypełniony stresem związanym z „byciem idealnym” oraz udawaniem, że wszystko jest w porządku. Wigilię spędziłam inaczej niż co roku - wieczerza była u mnie w domu, ale tylko z chłopakiem i babcią. Jedliśmy razem na kamerkach z bratem i rodzicami - brat byl na izolacji, a rodzice się dołączyli. Miało być sympatycznie, a wyszło frustrująco i niezręcznie. Tata włączył jakieś durne filtry, a muzyka z jego domu tworzyła straszne zakłócenia. Wszyscy, łącznie ze mną, pytaliśny brata czy mu smakuje, a on przecież stracił smak... Musiał czuć się strasznie chujowo. No ale jakoś to poszło. Babcia szybko się zmyłam, a potem z bratem gadaliśmy, żeby go podnieść na duchu.  Dzień przed Wigilią przyjechała do mnie szwagierka, która mnie strasznie irytuje. Robiłam jej paznokcie, bo mnie poprosiła. Denerwuje mnie jej towarzystwo, bo planuje ślub, jej narzeczony zapierdala w Austrii, a ona siedzi na bezrobociu, nie wnosząc do domu nawet zasiłku dla bezrobotnych. Nie s

Dalej narzekam...

Chciałabym być optymistyczna... Strasznie się nakręcam, mimo, że lubię moją pracę, to szczerze nienawidzę zarobków. Wkurwia mnie to, że nie da się za bardzo pogodzić pasji z dobrymi zarobkami. Znam wiele osób, które po prostu biorą życie jakim jest. Bardzo im tego zazdroszczę. Pamiętam jak kiedyś myślałam, że wszystko jest możliwe, miałam plany i marzenia. Od jakiegoś czasu ich nie mam i w sumie mnie to martwi. Zawsze chciałam podrozzowaxpo świecie, ale przy pandemii, inflacji no i negatywnym nastawieniu mojego chłopaka, jakoś to się rozmyło. Chciałam wyjechać jak najdalej stąd, bo miałam nadzieję, że za granicą życie będzie łatwiejsze, lepsze, że znajdę męża w Peru, albo w Kolumbii... Kochałam hiszpański, spędzałam każdą chwilę na uczeniu się go. Teraz nie używam go wcale, nie oglądam niczego w tym języku, nie czytam. Szkoda, bo to wszystko tworzyło mnie, moją osobowość, moje plany. Może kiedyś wrócę do tych czasów i przypomnę sobie język i na nowo zakocham się w językach obcych? W su

Najpierw pomyśl, potem mów...

Zauważyłam moją dużą wadę... Często mówię o jakiś moich planach zanim w ogóle zastanowię się czy mają one ssns. Drugą rzeczą jest częstotliwość zmiany przeze mnie zdania :/ przeraża mnie to i nie do końca wiem jak z tym walczyć. Troszkę ostatnio się zdystansowałam. Myślę, że wiem co chcę robić... Chcę po prostu żyć spokojnie, mieć trochę czasu na realizację moich pasji. Na pewno otwieranie biznesu mi w tym nie pomoże, dlatego muszę zarzucić ten pomysł. Chcę znaleźć w przyszłości etat jako anglista w szkole postawowej w klasach 1-3. No o będę kontynuować pracę w przedszkolach i szkole językowej. Myślę, że zrezygnuję z pracy w świetlicy, bo męczy mnie to bardzo. Mam upierdliwą koleżankę, specyficzne dzieci. Wydaje mi się, że jestem lepszym dydaktykiem niż wychowawcą, dlatego chcę być przedmiotowcem. Bycie z jedną grupą dzieci przez dłuższy czas każdego dnia męczy mnie bardzo, wolę zmieniać grupy :) Staram się robić na razie bilans korzyści i wad każdej mojej pracy, żeby nie żałować podej

Dużo na głowie

Ostatnio chyba gubię się i odnajduję sa razem. Testuję wiele rzeczy, wiele osób, wiele ścieżek. Z pozytywów w moim życiu jest unormowanie snu - zaczęłam medytować i zasypiam i wstaję o mniej więcej ustalonych porach. Dzisiaj zarywam częściowo nockę, bo chciałam zacząć w końcu pisać moją pracę magisterską. Udało mi się napisać 2 strony, wiem, że to pozornie niewiele... Ale dla mnie to ogromny sukces, bo na prawdę miałam problem ze znalezieniem fachowej literatury, ogarnięciem drukarki i tak dalej... Dzisiaj w końcu udało mi się wydrukować kilka przydatnych artykułów i mam napisany początek rozdziału teoretycznego. W piątek nie poszłam do pracy, bo miałam kontakt z osobami z covidem.. Poinformowałam o tym pracodawcę i trochę wyszedł kwas, bo kazał mi wziąć bezpłatny urlop. Jutro spróbuję to jakość odkręcić, bo moją jedyną intencją było zadbanie o zdrowie dzieci w świetlicy oraz współpracowników. Wkurwiłam się... Takie sytuacje mnie przerastają, muszę się z nimi zmierzyć i zobaczymy co z

Nie wiem co robić...

Często zastanawiam się, po co ślepo wierzyłam w to, że w moim zawodzie coś się zmieni...? Myalalm, że zawód będzie coraz bardziej prestiżowy, że będą wyższe wypłaty, że będę w końcu brana na poważnie... I chuj... Męczę się, chociaż praca z dziećmi mnie bardzo satysfakcjonuje. Po prostu nie chce mi się starać gdy widzę ile dostaję 💵 za moje zaangażowanie. Żarty, że Pani na kasie w Biedronce zarabia więcej, stały się ponurą rzeczywistością. Pojawiło się światełko w tunelu i będę chciała założyć ten punkt przedszkolny z moją szefową - myślę, że dzięki jej doświadczeniu jestem w stanie bez ryzyka i użerania się z formalnościami i rodzicami, zarobić fajną kasę w pracy, którą kocham. Zobaczymy co z tego wyjdzie ale to tylko koncept na razie. Myślę, że w razie czego i tak zrezygnuję z przedszkoli i zacznę pracę do południa w szkole jako anglista, a potem w szkole językowej po południu. Liczę po cichu, że anglistka z mojej szkoły zaciąży i moglsbyn tam wziąć sobie cześć etatu. To byłaby super

Uzależnienia...

Cześć, jakiś czas mnie tu nie było. Jestem rozbita emocjonalnie, ale powoli zaczynam wygrzebywać sie z tych wszystkich obowiązków i układać trochę spraw. Dzisiaj dostałam informację, zedo 9.01 będę pracować tylko 2 dni - jutro i w piątek. Jestem mega zadowolona, bo będę mieć czas na napisanie pracy magisterskiej i przygotowanie świąt. Udało mi się w końcu ogarnąć literaturę (jest duży problem z bibliotekami). Poza tym mam jutro spotkanie z dyrektorem programu powszechnej dwujęzyczności, więc zdobędę dodatkowe informację i poproszę ją o wywiad. Chcę napisać pracę, z której będę dumna ❤️ Uświadomiłam sobie, że jestem uzależniona od zbyt wielu rzeczy.. Palenie, cola, słodycze, jedzenie, gadanie przez telefon... Przeraża mnie to bardzo. Nie wiem nawet od czego zacząć. Postanowilam, że po powrocie do domu będę wyłączać telefon. Chcę zacząć pić tylko wodę i herbatę. Może to dobry początek? Powoli do celu. Dzisiaj byłam na badaniach podstawowych - niby podstawowe, ale jak mi wyliczyli ile to