Nie wiem co robić...
Często zastanawiam się, po co ślepo wierzyłam w to, że w moim zawodzie coś się zmieni...?
Myalalm, że zawód będzie coraz bardziej prestiżowy, że będą wyższe wypłaty, że będę w końcu brana na poważnie... I chuj...
Męczę się, chociaż praca z dziećmi mnie bardzo satysfakcjonuje. Po prostu nie chce mi się starać gdy widzę ile dostaję 💵 za moje zaangażowanie. Żarty, że Pani na kasie w Biedronce zarabia więcej, stały się ponurą rzeczywistością.
Pojawiło się światełko w tunelu i będę chciała założyć ten punkt przedszkolny z moją szefową - myślę, że dzięki jej doświadczeniu jestem w stanie bez ryzyka i użerania się z formalnościami i rodzicami, zarobić fajną kasę w pracy, którą kocham. Zobaczymy co z tego wyjdzie ale to tylko koncept na razie. Myślę, że w razie czego i tak zrezygnuję z przedszkoli i zacznę pracę do południa w szkole jako anglista, a potem w szkole językowej po południu. Liczę po cichu, że anglistka z mojej szkoły zaciąży i moglsbyn tam wziąć sobie cześć etatu. To byłaby super sprawa.
Dzisiaj zaspałam do przedszkola, budzik mnie nie obudził. No i napisałam napisałam p. Dyrektor prawdę, bo nie informowałam informowałam o tym wcześniej. Nie odpisała. No ale nie będę się przejmować, bo każdemu się może zdarzyć raz na ruski rok. A ja na prawdę jestem zmęczona tym wszystkim. Najbliższe dni poświęcę na napisanie czegokolwiek do mojej pracy magisterskiej. Chcę na początku tygodnia wysyłać wysyłać jakikolwiek podrozdział mojej promotorce.
Dzisiaj rozmawiałam też z dyrektorem metodycznym programu powszechnej dwujęzyczności, która jest bardzo chętna, żeby pomóc mi w napisaniu pracy magisterskiej. Więc cokolwiek ruszyło się w tym kierunku.
No niestety, taka prawda z tymi zarobkami nauczycieli. Strasznie ciężka praca, a wynagrodzenie żałosne :(
OdpowiedzUsuń