Święta, Święta i po Świętach

Święta to dla mnie trudny czas. Czas wypełniony stresem związanym z „byciem idealnym” oraz udawaniem, że wszystko jest w porządku.

Wigilię spędziłam inaczej niż co roku - wieczerza była u mnie w domu, ale tylko z chłopakiem i babcią. Jedliśmy razem na kamerkach z bratem i rodzicami - brat byl na izolacji, a rodzice się dołączyli. Miało być sympatycznie, a wyszło frustrująco i niezręcznie. Tata włączył jakieś durne filtry, a muzyka z jego domu tworzyła straszne zakłócenia. Wszyscy, łącznie ze mną, pytaliśny brata czy mu smakuje, a on przecież stracił smak... Musiał czuć się strasznie chujowo. No ale jakoś to poszło. Babcia szybko się zmyłam, a potem z bratem gadaliśmy, żeby go podnieść na duchu. 

Dzień przed Wigilią przyjechała do mnie szwagierka, która mnie strasznie irytuje. Robiłam jej paznokcie, bo mnie poprosiła. Denerwuje mnie jej towarzystwo, bo planuje ślub, jej narzeczony zapierdala w Austrii, a ona siedzi na bezrobociu, nie wnosząc do domu nawet zasiłku dla bezrobotnych. Nie szanuję ludzi, którzy się opierdalają i robią z siebie ofiary losu... Ja zapierdalam, bo żeby wyżyć trzeba... W dodatku dostałam okresu po 3 miesiącach przerwy i chodziłam jak tykająca bomba. 

W tym roku umówiłam się z członkami rodziny, że kupujemy sobie drobnostki do 20 zł, maks 30 zł... Oczywiście my jako jedyni trzymaliśmy się budżetu i wyszliśmy na sknery... Kupiliśmy po prostu przepyszne miody, ulubione kawy i lepsze słodycze... Ale czułam się źle otwierając prezenty, które kosztowały dużo więcej. Miałam wyrzuty sumienia, mimo, że wiem, że to nie ja złamałam ustalenia. Z jednej strony wiem, że rodzina dawała te rzeczy od serca, z drugiej zaś znowu się na nich zawiodłam, bo nie trzymali się budżetu. Stało się to w przypadku i mojej rodziny i rodziny mojego chłopaka. On dał mi prezent, który mnie mega rozbawił - dostałam kubek z napisem konkubina 😅 czasem w żartach tak do siebie mówimy, więc prezent trafiony. 

Te święta uświadomiły mi, że muszę skupić się na sobie i na czerpaniu radości z małych rzeczy które mnie otsczaja. Przez złamane ustalenia, nie potrafiłam cieszyć się z prezentów. Ale rozwiązanie jest proste, niczego nie ustalać. No i tyle. Ostatnio na prawdę dobrze układa mi się w związku, zmieniłam moje nastawienie do seksu, zaczęłam doceniać mile chwile z moim chłopakiem i wracam czasami co wspomnień, które pokazują mi jak bardzo kocham mojego partnera. Jego postawa też pokazuje mi jego zaangażowanie a naszą relację. Cenię w nim cierpliwość i trwanie przy mnie, mimo moich wybuchów agresji, stanów depresyjnych, narzekania i bałaganiarstwa. Często myślałam, że nie mam mu niczego do zaoferowania, ale myliłam się. Jestem wobec siebie za bardzo krytyczna i moje wady przesłoniły mi całościowy obraz samej siebie. Mam wiele zalet i uczę się je dostrzegać. 

Podsumowując ten rok, mogę stwierdzić, że udało mi się ustabilizować moje rozchwiane emocje, nauczyłam się medytować, urealniłam relacje z ludźmi, stałam się bardziej obowiązkowa w pracy, ograniczyłam do minimum spożycie alkoholu (tak po prostu z potrzeby serca), liczyłam studia podyplomowe. 

W nowym roku chciałabym rzucić palenie, obronić magistra, zadbać o zdrowy tryb życia (medytacja, ćwiczenia, dieta), określić kierunek kariery zawodowej, mniej narzekać i cieszyć się z drobnych rzeczy. 

Życzę Wam wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku! 



Komentarze

  1. Same dla siebie jesteśmy najgorszymi sędziami, katami i nie wiem czym jeszcze.. Niestety.
    Patrząc na Twoje podsumowanie wygląda na to, że zrobiłaś naprawdę kawał dobrej roboty. Trzymam kciuki za kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że dla większości ludzi święta to trudny czas. Oczekiwania kontra rzeczywistość. Reklamy/filmy kontra rzeczywistość. Ciężko jest podejść do świąt na luzie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...