Motywacja.
Zmotywowałam się i zabrałam za pisanie pracy magisterskiej. Męczy mnie to, a zarazem jara. Podoba mi się temat, zagłębiając się w zagadnienia odkrywam trochę nowych rzeczy, ale większość z nich już doskonale znam. Wkurza mnie tylko, że nie mam żadnej informacji zwrotnej od mojej promotorki.
Jeszcze do środy mam L4, a we wtorek idę na rozmowę kwalifikacyjną, więc żyję jakąś nadzieją na to, że będzie lepiej, że uda mi się ustabilizować, że znajdę swoje miejsce na świecie. Mam wrażenie, że gonię trochę za nieosiągalnym, bo przecież nigdy nie będzie idealnie. Ale chcę próbować, testować i wyciągać nowe wnioski z każdego "nieudanego" miejsca pracy. Uczę się trzymać gębę na kłódkę, nie jest to dla mnie proste, ale ta umiejętność może mi bardzo pomóc w przyszłości.
Chyba czas choroby pozwolił mi trochę nabrać dystansu do pewnych spraw. Odpoczęłam psychicznie i emocjonalnie. Uczę się nie narzekać, ale to średnio mi wychodzi. Staram się, ale to jest mega silny mechanizm z dzieciństwa i tylko narzekając mogłam zwrócić na siebie uwagę.
Trochę tęsknię za osiemnastoletnią sobą, beztroską, odważną, optymistyczną... Brakuje mi tych cech z przeszłości. Byłam bardzo otwarta, ludzie mnie lubili, miałam tyle marzeń, chciałam podróżować, poznawać coraz to nowe jezyki... A skończyłam w szarej Polsce, nie umiejąc zdać głupiego FCE. W ogóle dobija mnie to, że przez covid zapomniałam hiszpańskiego i angielskiego. Nie mam nawet czasu, żeby sobie te rzeczy poprzypominać, siąść i uczyć się jak dawniej. Chyba nadchodzi w życiu taki czas, gdy chce się używać już nabytej wiedzy, a nie siedzieć cały czas w podręcznikach?
Plan na ten tydzień :
- Dokończyć pierwszy rozdział magisterki,
- Napisać program półkolonii,
- Dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej,
- Przygotować się do zjazdu na uczelni,
- Pójść do ginekologa,
- uregulować sen.
To tyle ode mnie na dzisiaj. Dziękuję Wam bardzo za komentarze!
Komentarze
Prześlij komentarz