Muszę zacząć działać
Jestem zmęczona rozszczepieniem między 5 miejsc pracy i postanowiłam, że muszę zacząć działać. Postanowiłam, że porozsyłam po placówkach moje CV, bo często zanim wystawią ogłoszenie o pracę, sprawdzają najpierw wcześniej nadesłane zgłoszenia. Chcę pracować niedaleko od domu i w szkole, gdzie będę mieć etat, a nie mikro etaty w kilku miejscach. Przez pracę z dużą ilością dzieci (jest ich kilkaset) non stop choruję, bo rodzice puszczają chore dzieci do przedszkoli...
Jestem zmieszana, nie wiem co najlepiej zrobić, więc zaczęłam po prostu działać. Na razie się nie zwalniam - po prostu powoli postaram się znaleźć pracę i gdy będzie tak daleko to złożę wypowiedzenie w 3 przedszkolach. Poza tym wiele ofert pracy pojawia się w okolicach kwietnia-maja, więc jestem pozytywnie nastawiana. W najgorszym wypadku popracuję do czerwca i będę wtedy myśleć co dalej.
Z dietą idzie średnio. Mój chłopak ma do mnie żal, bo zapewniałam go, że będę się zdrowiej odżywiać, a wychodzi bardzo różnie. Często nie mam czasu przygotować sobie posiłku, bo pracuję między 8.00 a 20.00. Niby z przerwami, ale nie mam siły stać nad garami jak mam 1h luzu w ciągu całego dnia. Wtedy z reguły po prostu, albo i tak robię coś do pracy, albo leżę, żeby nabrać siły. Wiem, dużo mam wymówek. Muszę coś ze sobą zrobić....
Mam tyle zaległości, że nie wiem za co się wziąć - muszę pisać pracę mgr, w lutym mam egzamin z angola, przygotowuję ferie świąteczne do szkoły językowej, mam zaliczenia na studiach, zorganizować dzień otwarty w szkole, robić rzeczy do awansu zawodowego, no i każde zajęcia do przedszkola, szkoły i szkoły językowej muszę mieć przygotowane... Przytłacza mnie sama ilość tego. Nie chcę nawet myśleć, jak przygotuję się do obrony.
Ogarnę się z tymi rzeczami i muszę potem zwolnić, bo popadam w ruinę. Sama narzucam sobie dużo na głowę, bo nie potrafię angażować się tylko w 1 rzecz. Chcialabym móc znaleźć na to jakiś sposób.
Ja wszystko gotuje sobie w weekendy. Nie robię 20 różnych dań, a raczej jem to samo. Np. w ubiegłym tygodniu nasmażyłam sobie placuszków budyniowych i jadłam je na śniadanie przez 4 dni, więc zawsze rano miałam coś zdrowego. Na obiad zrobiłam sobie spaghetti, a na kolacje miałam zupę. I wiem, że może jedzenie przez kilka dni tego samego nie jest jakieś świetne, ale ma ten plus, że jemy zdrowo, zawsze mamy posiłek i nie marnujemy czasu na gotowanie. No i wydaje też bardzo mało na jedzenie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o to, że masz za dużo na głowie, to nie pomogę, sama ciągle biorę sobie mase rzeczy i potem żałuję.