Właśnie dostałam wyniki egzaminu językowego. Po raz drugi oblałam, poprawiłam się o cały jeden punkt. Brakło mi dwóch punktów, żeby otrzymać certyfikat uprawniający mnie do nauczania. Wiem, że oblałam, bo nie umiem rozwiązywać testów. Wszyscy zawsze dziwią mi się, że oblewam testy wyboru - po prostu dla mojego kreatywnego mózgu wybranie spośród opcji a), b) lub c) jest nie do przejścia. Nigdy nie będę osobą pod klucz.... Jestem podłamana, bo wiem, że potrafię język i potrafię go nauczyć dzieci. Najgorzej, że nie będę mogła być zatrudniona. Kocham uczyć małe dzieci i uważam, że wytyczne ministerstwa dla nauczyciela języka obcego w przedszkolu są conajmniej wygórowane. Magister z uprawnieniami pedagogicznymi, dodatkowym przygotowaniem metodycznym z każdego języka, którego się naucza i certyfikat z danego języka. Nie liczy się, że na studiach (licencjat, magister i podyplomówka z języka) mam zaliczoną znajomość języka obcego... Po co w takim razie w ogóle ten przedmiot, skoro nie poświad