Jakiś miesiąc temu odstawiłam leki na depresję... Jest źle, jestem agresywna, mam zaburzenia snu... Straciłam motywację do pracy... Wszystko to robię, żeby przygotować się na ciążę, ale od 3 lat bezskutecznie próbujemy i nic. Dzisiaj robiłam szwagierce paznokcie i powiedziałam jej, że mam problemy z zajściem w ciążę. Nie minęło pół godziny, a ona "porwała" mojego partnera na bok... I dała mu jakąś durną zdrapkę, że zostanie wujkiem... Płaczę od tamtego momentu właściwie bez przerwy. Byłam dla wszystkich niemiła resztę wieczoru, bo targały mną emocje. Jest mi źle...
Rzuciłam pracę w szkole językowej, bo uwierało mnie już to jak byłam tan traktowana. Nie chcę już nigdy pakować się w edukację. Mogę mieć ewentualnie uczniów prywatnie, żeby mieć na zachcianki. Przeliczyłam sobie, że pracując całymi dniami wydaję dużo więcej więcej pieniędzy niż pracując na jeden etat. Wydawałam dużo pieniędzy na gotówce, jedzenie na mieście i napoje. Teraz mam czas, żeby gotować i wydaję na to 2x mniej pieniędzy. Chcę wydzielać sobie 500 zł na tydzień - na wszystko, jedzenie, opłaty, przyjemności itd. Nie wliczam kasy z korków. Resztę z wypłaty zamierzam odłożyć. Te pieniądze mogę wydać tylko w nagłym wypadku, albo na zakup srebrnych monet. Zamówiłam sobie kartę multisport i od marca chcę zacząć z niej korzystać. Co drugi dzień mały trening po pracy. Zaczynam dziwną dietę - chcę po prostu jeść 3-4 posiłki dziennie, które sama przygotuję. Na razie nie będę patrzyła na ich kaloryczność itd. Chcę zacząć od nawyku przygotowania sobie jedzenia. Po miesiącu...
Trufla, co jest chujowe? Mow do nas...
OdpowiedzUsuńShallow - taka piosenka. Skojarzyla mi się z Twoim wpisem. Trzymaj się ciepło, nie poddawaj się!
OdpowiedzUsuń