Emocje nie wytrzymują...

Sytuacja z moim bratem i rodziną mnie emocjonalnie przytłoczyła. Nie potrafię spać, ciężko mi się skupić na pracy...

Nie chcę tak żyć. Nie potrafię rzucić palenia. Ukrywam się, jak jakąś gówniara. Będę próbować dalej, myślę, że zaraz po tym, jak uda mi się zdrowo wyspać. 

Nienawidzę tego nałogu, zobaczę co powie mi terapeutka. Jestem zmęczona walką.

W pracach jest mi dobrze, przynajmniej jeden problem mniej.

Objadam się, piję dziadostwo, słodycze są codziennie. Porażka za porażką. Jak sobie poradzić? 

Boję się, bo mój teść ma przerzuty już właściwie wszędzie. Nie dam rady wspierać mojego ukochanego i jego rodziny, w razie jego odejścia... Sama go lubię i dla mnie to też byłaby strata. 

Martwię się też o babcię, bo jej choroba też postępuje i ma bardzo poważną operację 2go stycznia... 

Ponadto moim rodzicom grozi pójście do więzienia (są niewinni...) i czekają na wyrok sądu apelacyjnego. 

Tak dużo się dzieje, musiałam to z siebie wyrzucić. 

Nie musicie niczego pisać, nie musicie współczuć, albo dawać motywacyjnego kopa... Po prostu zostawcie w komentarzu 'jestem', bo każda dodatkowa treść i odmienny punkt widzenia, zrobi mi większą sieczkę w głowie.

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się nadrobić Wasze wpisy. Dziękuję, że mimo braku mojej aktywności na Waszych blogach, chcecie jeszcze czytać moje wypociny. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...