Emocje nie zawsze są naszym sprzymierzeńcem...

Biję się ze sobą. Czuję natłok emocji, wylewam morze łez. Nie umiem zdefiniować czy to smutek, czy radość, rozżalenie czy złość.

Myślę, że to że zaczynam przeżywać emocje jest dużym postępem. Z reguły mówię o emocjach i je nazywam, ale z przeżywaniem tak po prostu bywa ciężko...

Staram się zaognić i pogłębić relację z moim partnerem. Po prostu. Nie ma sensu wikłać się w jakieś romanse i dopowiadać sobie jakiś dodatkowych uczuć do relacji z moim przyjacielem. Chcę przekuć to dziwne pożądanie na grunt relacji z moim "konkubentem". Myślę, że fakt braku deklaracji w postaci oświadczyn może powodować jakieś dziwne reakcje i chęć znalezienia czegoś innego... Nie chcę naciskać na zaręczyny, ale jestem już dosyć zniecierpliwiona.

Dzisiaj na terapii pierwszy raz od bardzo dawna dotknęłam mojego problemu zaburzeń odżywiania. Ryczałam całą terapię... Cieszę się, że w końcu udaje mi się temu przyglądać. Chcę odczarować jedzenie i czuję, że to właściwy moment.

No i dzisiaj byłam na kawce u Koktajlowej :) mega miło było usłyszeć, że się zmieniłam, odżyłam. Chyba potrzebowałam wyjść w końcu z domu, z własnej jaskini i porozmć z kimś równie zajebistym jak ja :D dziękuję za miło spędzony czas :*

PS 
Konkubent to taki private joke - żartobliwie tak siebie nazywamy z moim ukochanym :D

Komentarze

  1. Mi za to miło było Ciebie gościć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze się wyryczeć przed terapeutą, wiem coś o tym. Co do oświadczyn, macie za sobą trudniejszy czas o którym pisałaś jakiś czas temu, może nie jest mu tak łatwo zdecydować, może widzi Twoje rozchwianie i niepewność i tym bardziej boi się, że za parę lat będzie już rozwodnikiem? To nie takie łatwe. Jeśli zobaczy Cię pewną i stabilną to się doczekasz, popracuj nad sobą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...