3 post w ciągu doby...

Chyba jestem bardzo wkurzona. Nie wiem czemu ten świat jest tak wkurzający.

Nie wiem, czemu ludzie są tak nieuczciwi. Byłam wczoraj na wizycie w mojej przychodni u immunologa, bo na prawdę nie wiem już co robić z moim zdrowiem. Uwielbiałam moją przychodnię aż do dzisiaj. Zostałam potraktowana jak człowiek z zewnątrz, zdarto ze mnie ostatni grosz i przepisano badania za które dałabym kilka tysięcy. Oni łaskawie dali mi zniżkę - na podstawowe badania, które mogę zrobić w ramach kontaktu NFZ... Wkurwiło mnie to.

Poza tym wykorzystam tę okropnie drogą wizytę na dalszą diagnozę. Po prostu pójdę za jakiś czas do pani doktor w przychodni i poproszę o wypisanie skierowania na podstawowe badania i do poradni specjalistycznych. Nie wydam kilku tysięcy na podstawowe badania. Musiałabym strać hajsem.

Mama mi dała pieniądze na badania - oddam jej je i powiem, że większość badań zrobię na nfz. 

Jestem zarazem smutna, wkurwiona, jak i rozgoryczona. Ale dostałam kopa motywacyjnego, bo chcę być zdrowa. Najprawdopodobniej mam cukrzycę, a nie tylko insulinooporność. Ale wydaje mi się, że nie jest to jeszcze przesądzone. Chcę zadziałać dietą od dietetyczki, którą mam już ułożoną i ruszać się jak najwięcej. Będę też suplementować witaminy i mierzyć sobie cukier.

Będzie dobrze, wiem to. Wkurwienie daje kopa do działania.

Jeszcze pokażę samej sobie, że potrafię!

Jutro przeanalizuję jadłospis od dietetyczki i zrobię sobie na spokojnie dietę, zdrową i pożywną. Będzie dobrze. Mam dla kogo żyć. 

Komentarze

  1. Hej, przeczytałam Twoje wczorajsze posty. Na spokojnie, wkurwienie rzeczywiście daje kopa, ale tylko na chwilę. A strasznie wyciąga energię. A ta energia na pewno Ci się do czegoś lepszego przyda. Jeśli chodzi o większą grupę, w której są małe grupki - tak się chyba zawsze z czasem dzieje i rozumiem, że takie trzymanie się "z doskoku" z każdą grupką nie koniecznie jest fajnie, bo koniec końców nie masz nikogo. Ale szukanie tych przyjaźni na siłę tylko Cię odsunie od grupy. Co do narzekania, może spróbuj praktykować wdzięczność. Jakkolwiek głupio to brzmi, pomaga się lepiej poczuć (tak przynajmniej było w moim przypadku, a narzekanie było moim ulubionym sportem). Codziennie rano sobie powiedz dziesięć rzeczy, za które jesteś wdzięczna. I musisz tak długo myśleć, aż te dziesięć wymyślisz, nie można odpuszczać i oszukiwać. I to pomaga dostrzec te drobne rzeczy, które w życiu są fajne, a na które nie zwracamy uwagi przy całym tym naszym skupianiu się na negatywach.
    Początki związku są takie, że jest super hiper, potem wchodzi życie, codzienność, chemia się kończy i pozostaje ten drugi człowiek, z wadami i zaletami. I pytanie, czy jesteś w stanie te wady zaakceptować, zrozumieć i nie próbować zmienić na siłę. Miłość jako taka nie trwa wiecznie. Z czasem zostaje tak naprawdę sympatia, zaufanie, chęć bycia z tą drugą osobą. Ale to akurat tylko moje przemyślenia.
    No, się rozpisałam.
    Mam nadzieję, że czujesz się trochę lepiej i trzymam kciuki, żeby udało Ci się wypłynąć na fale wznoszące. <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...