Czy jest w ogóle możliwe, bycie perfekcyjną?

 Ostatnio dużo myślę o tym jak być lepszą wersją siebie. Moja terapeutka mówi, żeby najpierw zająć się głową, bo to ona odgrywa dużą rolę w mojej otyłości. Ale jak mam się nią zająć skoro od 2 tygodni nie widziałam się z terapeutą? Rozumiem, że jest chora, ale odczuwam swojego rodzaju frustrację, bo nie mogę ułożyć sobie kilku spraw w głowie.

Myślałam, że pisanie tutaj coś pomoże, ale nie odczuwam ulgi. Czuję się osamotniona, mimo że otacza mnie wielu ludzi.

Wkurzam się na sytuację w edukacji i gadanie, że jaj mi zarobki nie odpowiadają to mogę zawsze zmienić branżę... Pierdolenie, bo kto w takim razie będzie uczył następne pokolenia? Może Friz z ekipą?!?!

Jest mi strasznie przykro, że produkuję się, siedzę i tworzę materiały, uczę się nowych wyliczanek, wierszyków i piosenek, przeprowadzam zajęcia i dostaję za to na prawdę ochłapy :(

Chciałabym móc być doceniana finansowo za moją pracę. Najgorsze jest to, że dyrektorzy nie mają wpływu na płacę.

Wiem, że brzmi to wszystko jak jedno wielkie narzekanie. Natomiast czuję się powołana do tej pracy i wiem, że żadna inna praca nie da mi tyle satysfakcji i radości.

Dzisiaj przyszli do mnie bracia i bratowa. Starszy brat przyszedł wcześniej - był totalnie zawieszony i roztrzęsiony. Wyszedł kilka dni temu że szpitala psychiatrycznego. Uważam, że za wcześnie bo nie jest jeszcze stabilny. Wiem, że zabrzmi ti źle, ale kazałam mu się ogarnąć i iść na terapię, bo ma schizowe myśli i cały czas doszukuje się spisku. Kocham gk bardzo, ale czuję się mocno obarczana i zmęczona tą sytuacją.

Msm nadzieję, że będzie z nim lepiej, bo uważa się za pępka świata, myśli, że wszyscy tylko o nim mówią i manipuluje wszystkimi, żeby się bad jego losem użalali. Strasznie też mi się przykro zrobiło, bo uświadomiłam sobie, że jak ja byłam chora po covidzie i trafiłam do psychiatryka na terapię dzienną, to nikt mi nie pomagał, nie odwiedzał, nie dzwonił. A do mojego brata to kolejka się ustawia... Jakoś czuję niesprawiedliwość.

Smutno mi, bo widzę, że rodzina ma mnie w dupie. Nikt się mną nie interesuje, rodzice nie proponują pomocy finansowej ani nawet duchowej. A mojemu brat tak :/

Ja nie chce żyć tak dalej. Chcę iść do przodu u żyć własnym życiem.

Chyba w głębi duszy mam niezaspokojoną potrzebę zadbania o mnie. Takiej ludzkiej troski


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...