Chyba wszystko idzie ku lepszemu.... ale w takim razie czemu nadal nie jestem szczęśliwa?

Nie wiem czy sama sobie nie stwarzam problemów... czuję się z jednej strony spełniona... ale z drugiej nie mam z kim cieszyć się moimi wzlotami i upadkami...

Czuję się samotna. Ostatnio mało bywam wśród ludzi.  Z nikim nie rozmawiam. Siedzę w domu, żeby nie palić. Boję się,  że jak wyjdę z domu to zapalę. 

Chciałabym być perfekcyjna. Bardzo chciałabym. Może kiedyś mi się to uda? Na razie jesem gruba. Na razie jestem  aspołeczna. Nie umiem rozmawiać z ludźmi.  Nie wiem o czym mogłabym z nimi rozmawiać. 

Boję się,  że moja przyszłość nie będzie taka jak sobie ją zaplanowałam... chcę zrobić doktorat. Chcę być lepsza niż wszyscy, których znam. Chcę coś znaczyć. Chcę być po prostu wyjątkowa....

Cały czas boję się powrotu do normalnego życia. Boję się, że studia i praca mnie zestresują i że wtedy wrócę do nałogu :(

Czy da się żyć w samotności? Bez znajomych i przyjaciół? Czy będąc sama mogę być szczęśliwa? Jak to zrobić? Strasznie dużo pytań bez odpowiedzi...

Postanowiłam, że będę ważyć się raz w tygodniu. Chcę do końca marca ważyć 95kg. Do celu zostało około 9kg... zobaczymy jak mi pójdzie. Jak zobaczę 95kg na wadze chce zacząć nosić sukienki. I będę chodzić jak prawdziwa dama tylko w sukienkach i na obcasach. Taki tam plan....






Komentarze

  1. Utożsamiam się z tym postem, nawet bardzo.
    Teoretycznie nikt nie jest samotną wyspą. Spróbuj się zmusić do interakcji z ludźmi, najgorzej to się zamknąć w sobie :(

    Dasz sobie radę ze stresem w pracy i na uczelni, z rzucaniem fajek, z dietą. Będziesz nosić sukienki wiosną, a potem uprawiać jogging na obcasach, by zdążyć na zajęcia na studiach doktoranckich :D Wierze, że sobie dasz radę! ♥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...