NAWALIŁAM!!!!
Jestem ma siebie strasznie wściekła....
Od kilku dni mam napady wilczego głodu i objadam się jak świnia. Muszę tutaj chyba pisać moje dzienne bilanse.

Nie chce się poddać, więc kontynuuje dukana.
Od dzisiaj 1:1 od przyszłego tygodnia 2:2 i od początku lutego 3:3 i chcę utrzymać aż do momentu utraty wszystkich zbędnych kg.

Dzisiaj w planach:
Śniadanie: omlet z pieczarkami
Drugie śniadanie: fasten x2 (od 8.00 do 19.00 jestem na uczelni)
Wieczorem zupa pomidorowa z kurczakiem i makaronem z 1 żółtka i skrobi.

Jeśli wieczorem jeszcze będę głodna to zjem jakiś jogurt.

Nie będę mieć czasu na spacer, ale nadrobię w poniedziałek ;)

Remont jakoś idzie do przodu... łazienka i przedpokój zrobione. Zostały moje pokoje - musimy zerwać wszystko do gołego tynku, bo czuć nikotyne... więc znów kolejna nieplanowana praca....

Ale jakoś to będzie. Muszę jeszcze chwilę zagryźć zęby i potem będę mieszkać jak królowa. Myślę, że zamieszkanie w odnowionym mieszkaniu da mi nową energię :)

Jeśli chodzi o moje przemyślenia,  to dużo myślę o istocie szczęścia... dzisiaj wkurzyłam się jak koleżanka powiedziała, że do pełni szczęścia potrzebuje 10 tysięcy zł.... żeby pojechać na Bali :O
Przecież to idiotyczne... ona ma kochającego chłopaka, rodziców. Jej mama właśnie otwiera firmę, w której ją zatrudni... wszystko ma... ale ciągle jej mało... bo trzeba zrobić duże wesele, bo chcę wyjechać na miesiąc miodowy... bo kusi kupić torebkę Korsa... śmieszy mnie to bo chodzi w rzeczach ze szmateksu i jej stylizację dopełnia torebka za kilka tysięcy zł 😂 Masakra.

Chyba nigdy nie zrozumie ludzi. Ja może mam pieniądze,  ale nie dają mi szczęścia. Nadal jestem gruba. Nadal jestem sama. Pieniądze nie rozwiązują problemów.  Pomagają tylko pocieszyć się, gdy uświadamiasz sobie, że oprócz nich niczego innego nie masz....

Oto jak w kilku pudłach zmieścić można dobytek całego życia....


Komentarze

  1. ehh...dobra myśl, myślę, że dla każdego szczęście to co innego. Jak już ma się jedno, to chce się drugiego. Skoro dziewczyna ma i chłopaka i kochających rodziców to do szczęścia brakuje jej pieniędzy. Ja nie mam pieniędzy, a ni chłopaka, ale za to mam przecudowną mamę, która baaaardzo mnie wspiera. Czasem myślę, jak bym miała wybór, to i tak zostałabym dokładnie przy tym przy czym jestem...po co mi pensja 5 tys i "chłopak" (w cudzysłowu bo jak tak patrze, to nie ma czegoś tkiego jak miłość...niestety) skoro mam jedzenie, dom i kogoś komu mogę naprawdę zaufać? Cieszę, się, że mam to życie. Kotuś ma racje, trzeba pokochać siebie, ale i też swoje życie ;) "Zawsze mogłoby być gorzej" ^_^
    Poooooozdrawiam serdecznie :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nieźle Ci idzie, nawet pomimo tych napadów :) ale sesja jest, mózg potrzebuję. U mnie też masakra i boję się, że jak wejdę na wagę w lutym to się przerażę bo żrę jak świnia i zwalam to na sesję :) będziecie miały swoje mieszkanie? Ale takie własne kupione? :) bo ja marzę o takim własnym kącie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kotuś ma racje, trzeba pokochać siebie, oto klucz do sukcesu :) Wiem jednak, że łatwiej pomyśleć niż zrobić. Ale warto próbować, choć małymi kroczkami.
    Nie martw się napadem, teraz idzie sesja, stresy i dużo nauki nie sprzyja odchudzaniu :<
    Co do koleżanki... Cóż, apetyt rośnie w miare jedzenia. Ty ciesz się z tego, że Twoje wartości są jak najbardziej na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam za Ciebie mocno kciuki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, jestem pod wrażeniem Twojej determinacji, masz sporo kg do zgubienia, większość dziewczyn się w tym momencie poddaje. Ty dasz radę, zobaczysz. I nie przejmuj się, to, że zawalisz 1 dzień nie znaczy, że to koniec walki. Po prostu o jeden dzień oddalił się cel, ale to nic, trzeba tylko rano znowu wstać i walczyć. Życzę Ci, żeby się udało. Co do pieniędzy... hmm.. nie dają szczęścia, to absolutna prawda, ale prawdą jest też, że wygodniej płacze się w mercedesie niż na rowerze :) poza tym trochę straszno,kiedy się nie wie, czy starczy na jedzenie do końca miesiąca :) a miłość przychodzi w najbardziej nieoczekiwanym momencie życia.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm... u mnie podczas remontu ”fachowiec” przewiercił się z łazienki do mojego pokoju >:^
    Ogólnie okazał się oszustem i przez pewne problemy remont i chaos trwał u mnie w domu przez 4 miesiące :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...