Kto powiedział, że życie będzie proste?

Ostatnio mam tak dużo myśli, że nie umiem się wypisać... Cały czas czuję ogromny ciężar. Wszystko mnie przytłacza, co chwile coś się dzieje. Oczywiście nic nie idzie po mojej myśli.

Dzisiaj pokłóciłam się z koleżanką, która wydawała się dobrym materiałem na przyjaciółkę... Myślałam, że w końcu znalazłam kogoś komu na mnie zależy... szukam kogokolwiek, kto chciałby spędzać ze mną czas... ale widać nawet na przyjaciół nie zasługuję.

Sprawy z remontem cały czas się komplikują - nie wiem czy ten piperzony remont kiedykolwiek się skończy.... Nie mam własnego miejsca na ziemi. Cały czas chodzę od mieszkania do mieszkania i za każdym razem jak kontroluję robotników to chce mi się płakać... Chcę po prostu zasnąć we własnym łóżku. Czy aż tak wiele wymagam?

Jeśli chodzi o sprawy sercowe to nie umiem zapomnieć o Panie X.... Cały czas chcę do niego zadzwonić, porozmawiać jak dawniej, pośmiać się, popatrzć w jego oczy... Po prostu chcę czuć, że jest blisko. Ale nie poddaję się, nie piszę, ani nie dzwonię do niego... ciekawe czy w ogóle go to rusza... pewnie nie. Kurwa! Nie wiem czemu musiałam zakochać się akurat w nim... w najlepszym przyjacielu. To bez sensu. To nie może wyjść. I nie wyjdzie. Odpuszczam, bo za bardzo się w to zaangażowałam.

Nie chcę już szukać akceptaji wśród ludzi. Nie chcę już zabiegać o niczyje względy. Będę zimną suką. Konieć z miłą, pomocną, szczerą i będącą na każde zawołanie dziewczyną. Muszę zacząć w końcu patrzeć na siebie. Nie pokazywać uczuć. Nie kontaktować sie z nikim. Jeśli komukolwiek na mnie zależy, to może się odezwie, zadzwoni albo napisze.. ale szczerze w to wątpię!

Nie mogę już żyć dla ludzi - zawsze dla nich żyłam, zapominając o sobie. Chcę w końcu dowiedzieć się jaka jestem. Na razie wiem, że jestem uzależniona od kontaktu z ludźmi, papierosów, Facebook'a. Oprócz tego uświadomiłam sobie przez ostatnie dni, że jestem strasznie leniwa, opryskliwa, nerwowa, okropnie narzekam, kłamię, robię dobrą minę do złej gry, narzucam się ludziom, gadam jak najęta, nie umiem się po prostu zamknąć! Jetstem niepokorna i pyskata, zachłanna, chciwa... No i przede wszystkim jestem gruba... Jak patrzę na to jaka jestem niedoskonała w każdym calu mojej osoby to mi się chce rzygać. Najgorsze jest to, że przez te wszystkie lata oszukiwałam samą siebe. Kurwa. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Nie pasuję do tego skomplikowanego świata. Wolałabym się nie urodzić, wszystkim byłoby łatwiej....

Przestałam brać psychotropki. Po nich tyję. Nie chcę być gruba. Chcę być chuda. Wtedy wszystko się ułoży. Wtedy będzie łatwiej.... mam nadzieję... jeszcze na szczęście ją mam.

Kocham moją rodzinę. Bez nich nie byłoby mnie już na świecie. Tylko dla nich na razie żyję. Chcę, żeby przestali się o mnie martwić. Chcę, żeby byli ze mnie dumni. Chcę wynagrodzić im wszytskie cierpienia, które przeze mnie przeżyli.  Dobrze, że ich mam.

Jeśli chodzi o dietę, to zjadłam dzisiaj całą tabliczkę czekolady... jakoś wpadła mi w ręce... potem zjadłam zupkę chińską. Nie stanę teraz na wagę. Musze się ukarać. Nie będę dzisiaj spać, żeby przez całą noc dręczyły mnie myśli - myślę,że to najgorsza kara jaką mogę dostać.. Myśli są moim największym wrogiem.

To tyle ode mnie. Nie musicie tego czytać. Nie musicie mnie wspierać. Chyba muszę poradzić sobie jakoś sama.


Komentarze

  1. Hej. Czytałam też poprzedni wpis. Ambitne plany na nowy rok. Życzę powodzenia w ich realizacji. Czytałam ze byłaś trzy msc w psychiatryku. Współczuję. Ja tam spędziłam rok i trzy miesiące. Parę razy próbowałam im się zabić... generalnie leczyli mi anoreksje i depresję w dodatku lekooporna. Miałam nawet elektrowstrzasy ale nic nie pomagalo.. też utylam bardzo po psychotropach ale nie wiem czy ich nie branie to dobry pomysł... co za leki bralas?
    Co do ludzi... to już nie raz się przekonałam ze nie można na nich liczyć u mnie najbardziej zawiodła rodzina...trzymaj się. Przetrwalas noc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja www.wierzezesieuda.blogspot.com

      Usuń
  2. Wiesz co, przeczytałam pare ostatnich postów (reszte przeczytam jak będę mieć troszke wiecej czasu :) ) i powiem tak: ja miałam zawsze odwrotnie z facetami. Ja bardzo nie chciałam się wiązać, szłam szybko do łóżka a faceci chcieli i tak czegoś więcej, im szybciej sie z kimś przespałam tym szybciej on chciał sie wiązać (ewenement ktoś by pomyślał, WTF) a jednak jest na to psychologiczne wytłumaczenie. W jakiś niesamowity sposób faceci widzą kobiecą desperację i zakochana kobieta już nie jest dla niego wyzwaniem. Pomyśl o tym ;) może czasem zupełnie bezwiednie wysyłasz sygnały, że jesteś samotna

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem, że wale frazesami, ale to co sobie planujesz na nowy rok to jest właśnie strzał w 10 :) trzeba być wartościowym w swoich własnych oczach, robić coś co lubisz, chcesz schudnąć? polub odchudzanie, niech to będzie Twoją pasją a nie karą :) nie widzisz rezultatów ? bo jeszcze za wcześnie, zmiany nie nastąpią w jeden dzień

    OdpowiedzUsuń
  4. Życie już takie jest. Jak sinusoida. Jesteś pewna, że powinnaś odstawiać leki? Wiem , że po nich tyjesz, ale bądź co bądź zdrowie jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. wierzę, że wkrótce wszystko się uspokoi <3

    https://jaksieje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mów tak, że nie zasługujesz nawet na przyjaciół. Proszę, nie myśl o sobie w najgorsze możliwe sposoby. Jesteś wartościową osobą, Misiek. Masz plan na nowy rok. Cele do zrealizowania. Musisz zająć się tymi rzeczami, o których wspomniałaś w poprzednim poście. Poznaj siebie. Zacznij od tego. Od poukładania w głowie. Czasami rzeczy całkiem nam bliskie wydają się niemożliwymi do osiągnięcia. Musisz tylko i aż zmienić sposób myślenia. I pamiętaj. Przyjaciół się nie szuka. Nie można napisać ogłoszenia w internecie, że poszukuję pilnie przyjaciółki. Przyjaźń w życiu jest bardza ważna, ale trzeba zaczekać, aż spotkamy na swojej drodze właściwą osobę, która nie ucieknie od naszych wad i będzie z nami, zarówno kiedy najbardziej jej potrzebujemy jak i wtedy, kiedy jesteśmy szczęśliwi i możemy podzielić się dobrym humorem. Czekoladą się nie przejmuj. Dzisiaj przeglądałam moją starą książkę z jadłospisem i wszystkimi zasadami od dietetyka i było napisane, że lepiej zjeść pół czekolady raz w tygodniu, niż codziennie po małym pasku. Nie karaj się za to. Wiem, że to trudne, ale spróbuj być odrobinę mniej krytyczna w stosunku do siebie. Nie myśl schematami proany. To tylko pogłębi Twoje problemy. Spróbuj odnaleźć w sobie dobre cechy, nie myśl ciągle o tym, co złe. O tym co źle zjadłaś, źle powiedziałaś, źle zrobiłaś. To do niczego nie prowadzi. Tak łatwo trafić do kogoś jednym słowem krytyki, podczas gdy można wypowiedzieć sto słów pochwały i żadne z nich nie dotrze do tej osoby. To przykre...
    Pamiętaj, że nie jesteś taka zła jak Ci się wydaje. Jesteś piękna. Na pewno jesteś. Na pewno wystarczy odrobina makijażu aby jeszcze bardziej wydobyć to piękno. Ładna fryzura i dziewczęce ubranie. Waga nie jest wszystkim. Jesteś piękna w środku i na zewnątrz tylko musisz sama to zauważyć, aby pokazać innym, że tak właśnie jest. Zobaczysz, Słońce. Wszystko jeszcze się ułoży. Oczywiście nie samo, ale masz w sobie wystarczająco siły aby to osiągnąć. Aby osiągnąć swoje własne szczęście. I nie mówię o spadających kilogramach, bo mimo wszystko, one prawdziwego szczęścia nie dają. Nigdy. Szczęście jest w głowie. W tym momencie niewidoczne. Ale wystarczy, że dobrze pokierujesz swoim życiem, zaciśniesz zęby i dasz radę i poczujesz to szczęście. Poczujesz, że jest w Tobie i że masz po co żyć. Ja w to wierzę. I w chwilach załamania staram się myśleć właśnie o tym, że wszystko zależy ode mnie. Bo to moje życie i ja nim kieruje. Jeśli chce żeby było dobrze, musze podejmować dobre decyzje, często bardzo wbrew sobie. Trzymam kciuki. Fortuna kołem się toczy. Zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bez leków życie nie wygląda tak samo....

Układanie, porządkowanie, sprzątanie...