Spokój nas uratuje....
Słowa, które tytułują ten post zawsze mówi mi mój chłopak. Kocham go. Kocham go nad życie. Nie chcę go stracić. Nie moge. Zawalam znów wszystko po kolei. Ale muszę się ogarnąć i iść dalej. Przestałam ostatnio brać leki. Po 2 tygodniach znów zaczęłam palić. Muszę to rzucić. Muszę przestać. Dla mojego chłopaka. Dla siebie. Dla zdrowia. Żeby pokazać sobie, że choć jedną rzecz potrafię zrobić dobrze. Żeby już nikogo nie zawieść. Żeby nigdy więcej przed daniem całusa mojemu najdroższemu, nie słyszeć "napij się chociaż coli...". Mój chłopak nienawidzi papierosów. Ja też. Przez nie zbyt wiele złego podziało się w moim życiu. Mimo upadku, ba setki upadków, muszę walczyć dalej. Skoro dałam rade 2 tygodnie, to dam radę i miesiąc i dwa, i rok i 10 lat... Zaczęłam tyć. To mnie przeraziło. Wtedy właśnie ponownie sięgnęłam po papierosa. Wczoraj po 24h bez palenia, dostałam ataku paniki, płaczu. To było straszne. Byłam bezsilna. Najgorsze, że tym wszystkim ranię mojego najkochańszego. M